środa, 18 czerwca 2014

Moda na ulepszanie swojego wyglądu - operacje plastyczne | PRZEMYŚLENIA

delikatny lift ust
Ukradkiem zauważyłem zmianę w twarzy Joanny K., niby nic takiego się nie stało gdybym nie odczuł ciągłego dyskomfortu aktorki podczas występu w telewizji. Ciągłe odpowiednie ustawienie głowy i szyi, odpowiednie wciągnięcie twarzy (na pewno trenowane przed lustrem) i pilnowanie się by nie być "normalnym" wrzuciło mi się w oczy, a współczucie ogarnęło moje serce.

Z gustami nie chcę dyskutować, jednym podoba się duże, innym małe, jednym naturalne drugim silikonowe, ale już coś jest nie tak gdy dany pacjent chirurga plastyka czuje się gorzej po niż przed.

Zastanawiam się dlaczego operacje plastyczne i zabiegi odmładzające - te z cięższej półki (botoks i inne zastrzyki) są tak popularne w ówczesnych czasach. Na zdrowy rozsądek człowiek naturalnie z biegiem czasu dostaje zmarszczek a siwizna na głowie to norma. Naturalnie rodzimy się z określonymi ustami, kościami udowymi, czy nosami. Kolor włosu też jest z góry ustawiony, a zęby i kość zębowa zdaje się być uwarunkowana genetycznie.

Można pomyśleć dlaczego jedni obdarzeni są przez naturę gęstym włosiem, pełnymi ustami czy gładką skórę (przez długie lata, tak jak u babci, która nie ma żadnej zmarszczki) a inni nie mają szans na przeżycie bez siwków nawet przez 25 lat ... No ale skoro jesteśmy różni na zewnątrz to chyba tak ma być ?

Sprawa podobania się w społeczeństwie wysuwa się na pierwszy plan. Będę miała zmarszczki to nie będę miała chłopaka. Jestem modelką i pełne usta to standard bez tego nie mam szans być w branży. itd itd itd. Nie dziwie się temu wcale. Od dziecka jesteśmy bombardowani szeregiem standardów, norm, wizją piękna, które jest akceptowalne przez społeczeństwo. Odbiegając od światowego wizerunku możemy być odrzuceni, nie zaakceptowani, a starzejąc się możemy stracić pozycję w hierarchii, utracić przywileje czy inne dobra.

Ogólnie zawsze są za i przeciw operacjom plastycznym. Ja mam swój pogląd w tym temacie, mówie nie ...  a pewnie dobrze zrobioną klientkę z Wenezueli wybrałbym na żonę niż szarą myszkę z Kolbuszowej z odstającymi uszami i rzadkimi kosmykami na głowie ... Oj oj oj. Jak tu żyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz