poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Bary mleczne - smacznie, przyjemnie z kubkiem kakao na śniadanie | KUCHNIA, SPOŁECZEŃSTWO

wnętrze baru mlecznego
Bary mleczne, pierwsze co przychodzi na myśl to relikt przeszłości, wizytówka PRL-U , a łyżka przyczepiona łańcuchem do stołu w Misiu przemyka nam przed oczyma. Jednak wnikając w temat zaczyna bardziej przyjaźnie patrzeć na tą formę gastronomii a nawet śmiem twierdzić zajmuje w znacznej części społeczeństwa ważny punkt w codziennym rozkładzie dnia.

Bary mleczne urzekają swoim wystrojem. Znajdują się tam lady, obok lodówka z sałatkami, z bułkami, wspaniałym personelem składającym się z pań gotujących i obsługujących ubranych najczęściej w białawe chałaty, ze stolików pokrytych ceratą lub bez pokrycia, sztucznym kwiatem gdzieniegdzie widocznym z racji niesprzyjających wywiewów kuchennych płynących z serca barów mlecznego - z zaplecza kuchennego.

Dobre jedzenie to dobra reklama dla barów mlecznych. Oczywiście nie wszystkie pozycje są wykwintnie smaczne, ale te, które schodzą na bieżąco i cieszą się dużą popularnością wśród barowiczów można brać w ciemno. Trafnymi punktami są zawsze: bułka z pastą jajeczną, jajecznica, zupa dnia (grzybowa, pomidorowa) , fasolka po bretońsku, bigos, schabowy z ziemniaczkami i buraczkami oczywiście - pierogi ruskie. W sezonie możemy liczyć na makaron z truskawkami i pierogi z jagodami. Osobiście odradzam branie wynalazków jak dewolaje czy gdzieniegdzie wprowadzone kebaby, gdyż można spotkać się z smakiem 4 użycia oleju, lub mieć wrażenie przechowywania takowych specyfików przez okres budzący wątpliwości. Bary mleczne oferują szeroką gamę napojów od herbatki z cytryną podanej na szklanym, przezroczystym spodku po różnobarwne kompoty (wiśniowe) aż po śniadaniowe ciepłe mleko czy kakao.

Atmosfera w tego typu jadłodajniach jest bardzo luźna, nie musimy czuć się skrępowani i sztywni jak we francuskich restauracjach, a pan w kufajce i z czapką niewidką budzi sympatię. Stali barowicze to zazwyczaj studenci, żywiący się podczas sowjego pobytu w uniwersyteckim mieście w ten sposób, ludzie starsi , dla których gotowanie obiadków dla jednej osoby mija się z celem. W niektórych barach funkcjonują tzw. bloczki, często ludzie bardzo biedni czy też bezdomni po zdobyciu owego bloczku z dumnie podniesioną twarzą proszę donośnym głosem: fasolkę po bretońsku raz. Czasy gdy pani rzucała talerzem z zupą pomidorową i wołała: Pomidorowa minęły, obecnie kultura w tym miejscu a nawet cisza towarzysząca konsumpcji stawia czoła największym standardom światowym.

Zauważyłem również, że w krakowskich barach mlecznych pojawiają się młodzi turyści zagraniczni, raczej z chęci zobaczenia i poznania niepowtarzalnego klimatu niż zjedzenia sobie fury pierogów ruskich z smażoną cebulką.

Sprawa wymierania i likwidacji barów mlecznych po głębszym zastanowieniu jest bardzo poważna. Potencjalne zlikwidowanie owych gastronomii mogłoby wywołać nieoczekiwany bunt społeczny, rękoczyn a nawet marsz na Warszawę. Wydaje mi się, że władza doskonale to rozumie, przynajmniej w Krakowie, dopłacając do interesu i trzymając tym społeczeństwo w ryzach. Brakuje trochę reklamy owych barów, na pewno obok Wawelu czy Rynku byłyby wabikiem dla turystów z zagranicy.

Pan Mieciu w podróży z lotniska | POLSKA, SPOŁECZEŃSTWO, CZŁOWIEK


polskie chłopaki w PRL-U
 Powrót samolotem z Francji na Balice. Odprawa, za samo rozsuwającymi się drzwiami oczekujący przybyszów ludzie z karteczkami z imieniem. Chwila euforii towarzysząca wejściu na drugą stronę lotniska, brakuje tylko czerwonego dywanu. Każdy z każdym rozmawia, kwiaty, szum przesuwających się na kółkach walizek. Jesteśmy w Polsce, obcokrajowcy nie mogą się doczekać zwiedzania miasta.

Mniej zamożni udają się do autobusu, który dowiezie ich do centrum. Pierwsze problemy z  zakupem biletu w automacie pokonane, autobus wygląda nieźle, jest klimatyzacja, a miejsce dla niepełnosprawnych widać jest tu już standardem. Ruszamy. Przejeżdżamy przez małe miejscowości podkrakowskie, ludzie obserwują przy drogowe posesje, ładnie przystrzyżone trawniki, domy, które świadczą o wielkim skoku cywilizacyjnym wolnej Polski. Gdzieniegdzie w oko wpadają stare domy, które świadczą o pozostałości brudnej, biednej i dzikiej Polski, brak elewacji napawa strachem, a przechadzające kury na ogródku budzą lekkie uśmieszki.

Tuż przed Krakowem do autobusu wsiada pan Mieciu. Fryzura ala Kaziu Deyna, kantka na szarych spodniach, lekko rozszerzanych u dołu i jupka na tułowiu wzbudzają ciekawość pasażerów zagranicznych, ukradkiem spoglądających na pana Miecia. Pan Mieciu zajmuje miejsce koło drzwi, lekko wychudzona postać różni się od reszty, a but pana Miecia wbija się jak kij w oko. Polacy wracający z emigracji, czują, że są już w Polsce, lekkie śmiechy zewnętrzne nie oddają stanu ich duszy -  poczucia spokoju i bezpieczeństwa z racji obecności pana Miecia. Para  Francuzów siedząca na tyle autobusów zaczyna czuć się nieswojo. Próby patrzenia w bok nie pomagają. Wciąż wbija się im w oczy pan Mieciu, prawdziwy pan Mieciu, który zatrzymał się w latach osiemdziesiątych a przez to jest prawdziwym panem Mieciem. Nerwowe spoglądania na zegarek i myśl że już za 30 minut będą siedzieć w Galerii Krakowskiej na kawce u Starbucksa chłodzi emocje. Świecznik jednak jest wciąż w autobusie. W zestawieniu z panem Mieciem nie wyglądają za dobrze, blado a wręcz nijako. Nawet koszulka z North Face'a nie wnosi do sprawy nic nowego, a reklamówka pana Miecia zdaje się wygrywać z pięknymi torbami z mechanizmem kółek samojezdnych. 

Ja siedzę i patrzę. Widzę pana Miecia i mówię: "Oto Polska, nie elegancja Francja." Mówię to nie ze smutkiem lecz z dumą, że my tu mamy takiego pana Miecia, który pozostał panem Mieciem aż do dzisiejszego dnia.

piątek, 22 sierpnia 2014

Jadąc autobusem | SPOŁECZEŃSTWO, PODRÓŻE

Każdy z nas nieraz przemieszczał się po mieście miejskim autobusem. Wielu robi to na co dzień dojeżdżając do miejsca pracy czy do szkoły. W autobusie spędzamy kawałek swojego życia, więc warto przyjrzeć się zjawiskom panującym w autobusie, naszym środku transportu.

Ja osobiście lubię podróżować autobusami miejskimi. Autobusy w mieście Krakowie dają spore możliwości ze względu na dużą ilość linii i możliwość zakupu biletów czasowych (a nawet całodobowych). W autobusie można zauważyć społeczeństwo, raczej nie to najbogatsze ale z różnorakich rodzin, poglądów, mód czy pokoleń.

Na pierwszy plan wysuwają się osoby szkolne, gimnazjalne i licealne. Obecnie panująca moda przesiąka wszystkich a fryzurki, modne ubrania i gadżety dominują wśród tej grupy autobusowiczów. Często podróżują z całodobowym dostępem do wifi w swoich telefonach a szybkie spojrzenia na ekran swojego smartphona świadczą o nowej foci na fejsie.

Starsze pokolenie podróżuje głównie w celach zakupowych. Bardzo popularne stały się wózki dwukołowe na zakupy, najczęściej w kratkę, z zamkiem błyskawicznym. Z racji niskich rent i emerytur są bardzo pomocne przy polowaniach promocyjnych w marketach, zdają próbę przy wizycie na targu, a łatwy sposób przemieszczania się nie nadwyręża zbytnio schorowanych stawów.

Grupa zawodowa to ludzie na etatach podróżująca od poniedziałku do piątku w swoje miejsce pracy. Zapewne pierwsze dojazdy wzbudzały w nich pewne emocje jednak z racji powtarzającej się rutyny (ta sama linia dzień w dzień, te same krajobrazy) podróż zdaje się być dla nich nieprzyjemnym obowiązkiem. Ubrani są bardziej oficjalnie, garniturki, koszulki w kratę i dżinsy (wersja pseudolight), w rękach trzymają teczki a ich skrępowanie odstrasza potencjalne osoby, które chciałyby usiąść obok. Autobus z przeważającymi pasażerami tego typu jest mało ciekawy, a wręcz nie zdatny do jeżdżenia autobusem. Proponuję w takim przypadku zmienić szybko linię lub mieć nadzieję na nowych pasażerów, którzy wniosą do tego miejsca trochę życia.


Rozmowy autobusowe skupiają się na ogólnym życiu. Młodsze pokolenie rozmawia o imprezach, najebkach, klasówkach, nauczycielach. W rozmowach wyróżniają się studenci, których w Krakowie jest całkiem sporo. Rozmowy ściśle tematyczne w zależności od kierunku, lub humanistyczne rozmówki na temat życia, książek, filmów, teatrów. Oni też (bardziej ci humanistyczni), przywdziejają groteskowe stroje, a na ich głowach często zauważyć można kapelusze.

Podczas mojej podróży autobusem przez miasto staram się nic nie robić a "jechać autobusem". Patrzę w okno, słyszę otaczające mnie rozmowy, zauważam nowych pasażerów i wyczuwam zapachy podrabianych marek perfum. Jestem w autobusie i jadę autobusem wraz z całą zawartością jego i wraz z zmieniającym się krajobrazem za oknem. Jest to przyjemne, jak oglądanie filmu bez wymuszenia, swobodne i naturalne.

Jadąc autobusem spróbuj choć raz jechać autobusem. Zobacz też jak inni jadą autobusem. Jedyną przestrogą w jeździe autobusem, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest "podczas jechania autobusem" przepatrzenie własnego przystanku i dojechanie do końcowej pętli danej linii.

Oczywiście nie dyskryminując siebie sam zaliczam się do społeczeństwa (hmm chyba pseudolightem nie, tylko czerwonym muchomorem;)) i ciekaw jestem jak inne osoby jadące autobusem czują się w moim towarzystwie;)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Piosenka drewnianych lalek | BEZ OGRÓDEK

Przedstawiam filmik, który składa się na część merytoryczną tegoż posta.
Oglądnij i posłuchaj do końca.




Nic dodać, nic ująć.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Poznawaj świat samemu | POZNAWANIE ŚWIATA

W świecie, w którym z każdej strony otoczeni jesteśmy różnorakimi informacjami, które przelatują przez nas mózg jak woda przez gąbkę czasem ciężko się odnaleźć. Pierwszym krokiem by szukać prawdy i być w niej jest kwestia zuważenia pewnych spraw, które nas otaczają.

W telewizji dostałem papką informacyjną, przełączam kanał na innych te same info, różne komentarze tego samego wydarzenia, niby różniące się poglądy, ale wszystko w jeden deseń. Po kilku dniach spotykam się z znajomą osobą. Wchodzimy na tematy ogólnoświatowe a z ust tej osoby płyną komentarze z telewizji, ubrane we własne słowa, jednak te same. Nerwowo szukam pilota w kieszeni by wyłączyć ten teatrzyk czerwonym przyciskiem, pilota nie znajduje i wracam, że jest to "rzeczywistość". Zastanawiam się jak nasze rozmowy wyglądały w innym państwie czy w innym obszarze ziemi. Czy bylibyśmy tacy jakich nas zrobioną ową papką. Czy może istnieje człowiek, który rozmawiając z innym człowiekiem mówiąc prawdę płynącą z samego serca ? Samo uświadomienie sobie, iż przekaz medialny może być starannie przygotowany i ułożony daje możliwość ujrzenia medialną kreację człowieka.

Niektórzy rezygnują z radia, telewizji czy internetu. Nie tędy droga. W przypadku internetu sami rządzimy informacjami, które dostają się do nas, a możliwości tworzenia swoich stron internetowych, teraz szybko i bez znajomości tajników technologii internetowych pozwalają na wysyłanie własnych informacji w eter.

Ogólnie spoglądając na otoczenie warto patrzeć z boku, patrzeć i widzieć, słyszeć i słuchać, dotykać i czuć. Samemu można eksplorować świat, nie wnikać w szczegóły tylko być. Odkrycia przychodzą same, a nawet są często zaskakujące. W każdym miejscu, w którym się znajdziemy możemy spojrzeć z boku czy to w sklepie, jarzyniaku, w markecie, czy w urzędzie. Ja osobiście lubię sobie patrzeć na zachowania ludzkie, całościowo na postacie, poznawać jednak bez wchodzenia w sferę prywatności innych, po prostu normalnie funkcjonując i włączając sobie wzrok, słuch i czucie.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Efekt odbicia w lustrach | PRZEMYŚLENIA, POZNAWANIE ŚWIATA

Przechodząc przez miasto często oglądamy witryny sklepowe. Tutaj na wystawie buty, dalej akcesoria wędkarskie czy skórzane torebki. Czasem w wielości wystaw, ukradkiem zauważamy własne odbicie, które czasem warto zauważyć i przypatrzyć się jemu uważniej.

Samo odbicie jest zawsze odbiciem lustrzanym, czyli odbiciem "na odwrót". Sami jednak siebie nie zobaczymy (fizycznie) z boku, lustro daje nam tą możliwość, a zakłamanie, które z sobą niesie jest ogólnie znane. Nasza prawa ręka w lustrze jest lewą a chcąc przy odbiciu dotknąć własnego nosa musimy wziąść korekte na lustro. Ale to tylko lustro ...

Ostatnio zacząłem zauważać, że w życiu codziennym, w społeczeństwie bez udziału luster mamy zakłamany obraz rzeczywistości, fałszywy tak oczywisty, że nie zauważalny a nawet prze większość branych jako obowiązująca rzeczywistość. Słodkie słowa od znajomych, przyjaciół, tu dzień dobry do sąsiada, uśmiechy, wszechobecna kultura i pozytywne usposobienie a z drugiej strony całkowicie inny obraz prawdy. Tu nie będę ciągną tematu, gdyż u każdego może być inaczej w tym temacie. W świecie chodzących ludzików z papieru i pachnących chemią z galerii jest to coraz mniej spotykane, jednak na znak szacunku nie przekreślam tegoż przypadku.

Głosowania w demokracji również cieszą się moim zainteresowaniem pod względem tematyki luster. - "Za prawem do aborcji"
- "Eutanazja na tak"
- "Prawo do adopcji par homoseksulnych"

- a z drugiej strony "Absolutnie przeciwko zabijaniu"
- "Prawo do życia"

Ogólnie głosowanko, że czarne jest białe, i że marchewka jest owocem jest już codziennością a wyniki zdają się potwierdzać, że żyjemy w czasach gdzie wszystko jest na odwrót. Wychodząc z założenia, że nowoczesność, new generation i inne schematy współczesnego światka polegające na zafałszowaniu i zlikwidowaniu prawdy są kierunkiem (czy prawidłowym czy nie ?) wszystkich obywateli cywilizowanego świata można by przystać na to i zanurzyć się w zakrzywionej rzeczywistości.

Jednak istnieją sprawy, które nie da się zafałszować ... Poproszę o kontakt i informację ludzi działających na rzecz zakłamania co mam zrobić gdy wkłądam kanapkę do ust. Co mam powiedzieć sobie na pytanie: Co teraz robisz? Czy mam wmówić sobie, że teraz śpię albo zamiast kanapki z pomidorem i ogórkiem jem kebaba?
Te same pytania powracają przy wszystkich czynnościach fizjologicznych, które wykonuje. Jeśli zostałem umiejscowiony w takowym systemie proszę o pomoc jak mam sobie poradzić w tych sytuacjach bym nie stykał się z prawdą .