Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemyślenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemyślenia. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 października 2015

Rzutem oka na zachowania ludzkie | SPOŁECZEŃSTWO

Z wikipedii:
Zachowanie (ang. behavior) – skoordynowane postępowanie w odniesieniu do określonego otoczenia w określonym czasie, na który składają się wykonywane za pomocą grup mięśni reakcje ruchowe na bodźce z otoczenia.

Dzieńdobry - przykład kulturalnego zachowania

 Obserwując panią w sklepie, spacerowicza z pieskiem na wieczornym obchodzie i sąsiadkę wsiadającą o poranku do samochodu zauważam pewne zachowania ludzkie. My ludzie, będąc w społeczeństwie stajemy się cząstką pewnej grupy, bez zachowania odrębnych i oryginalnych cech i nie zauważając jak piękne istoty są wokół nas, wchodzimy do pokoi zachowań automatycznych i wymaganych. Schemat może wyglądać następująco: pobudka -> praca -> dom . A co będzie jak schematy runą? Jak się zachowasz? Czy będziesz w stanie wywiesić pranie na balkonie bez schematycznego zachowania i wykonywania?

Zachowania ludzkie można umieścić w pewnych kategoriach. Bardziej ogólnie zauważamy zachowania podstawowe czyli polegające na wykonywaniu czynności codziennych, często rutynowych i niezbędnych do życia. Mamy zachowania towarzyskie, społeczne, zachowania w samotności (np. słuchanie muzyki), zachowania w urzędach i w środkach komunikacji.

Fundamentalne zachowania są związane z fizjologią każdego z nas. Odżywiamy się bo czujemy głód i chcemy mieć energię do aktywności, załatwiamy potrzeby fizjologiczne gdyż naturalnym jest wydalanie przetworzonych i zbędnych produktów przemiany materii, zachowujemy higiene ze względu zdrowotnych, ale i również ze względów obyczajowo-społecznych. Te działania związane są z potrzebą organizmu, jednak zdobycze cywilizacji i pewien porządek świata pozwala nam na wykonywanie aktywności w określony sposób np. przejście do wyznaczonego miejsca i skorzystanie z toalety.

 W większości żyjemy w społecznościach, komunikujemy się, spotykamy, oglądamy filmy, razem uprawiamy sport. Te zachowania są już zachowaniami warunkowymi. Nie musimy tego robić, jednak ludzie od zarania dziejów tworzą większe grupy i w ramach jej działają i zachowują się w określony sposób. Chciało by się rzec w grupie jest siła.

Warto wspomnieć o zachowaniach odbiegających od normy. Są to działania sprzeczne i szkodliwe w ogólnie przyjętym systemie norm społeczeństwa. Żyjąc w świecie demokratycznym, pluralistycznym i wolnym w naszej świadomości zachowania mają ściśle określone wymogi, natomiast te odbiegające określamy jako niewłaściwe, patologiczne a nawet zaburzone psychicznie. Spójrzmy na społeczności żyjące w innych warunkach,  tam również istnieje system norm w społeczeństwie, a z racji swojej odrębności może różnić się od naszego świata w którym żyjemy.

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na zachowania destrukcyjne. Nie chodzi mi o zachowania, które mogą być niewłaściwe tylko o takie, które prowadzą do zniszczenia siebie i innych. Ten rodzaj zaburzeń ostatnimi czasy coraz częściej unaocznia się w zachowaniach ludzkich a obserwację efektów przybierają co poniektórych o zatrwożenie i obawy o własne życie. Skąd się biorą takowe zachowania i skąd się biorą wszystkie zachowania. Można przypuszczać, że z nas samych, że jacy jesteśmy stworzeni tak się zachowujemy, gdyż nie widzie innego wytłumaczenia dla zachowań niektórych mieszkańców ziemi.

środa, 1 lipca 2015

Chillout przy piwie - knajpy z dymem i chatki z drewna | ODPOCZYNEK, RELAKS


Kiedy jesteśmy znudzeni a nie chcemy leżeć na kanapie i patrzeć w sufit można zastanowić się nad pójściem do odpowiedniego miejsca. Jest wiele form spędzania wolnego czasu, załóżmy, że nie chce nam się biegać czy pływać, wybieramy więc opcje siedzące. Dobrym sposobem na te chwile jest pójście do knajpy - baru - drewutni.

Tu już wchodzą indywidualne preferencje człowieka. Znaczna część liczy na spokój w odpowiedniej atmosferze a ich preferencje muzyczne wskazują na zaciemnione knajpy z chilloutową muzyczką. Miejsca te charakteryzują się wnętrzem kamiennym, jest tam raczej ustronnie, czasem tłoczno przy okazji organizowanych spotkań czy minikoncertów, a z głośników płynie jazz, rock, czy lżejszy metal. Mile widziany jest tam barman - gostek, który może podjąć rozmowę z klientem po pewnym czasie, nie nachalnie i zachowując minimalność a stopniowo przechodząc do dłuższej dyskusji. Dym papierosowy unoszący się nad stolikami powolnymi smugami tworzy buchy, które również wpływają na klimat i atmosferę. Z napojów podawanych w tego typu knajpach króluje piwo, piwo o tej ciemniejszej barwie i mocniejsze jest towarem dobrze schodzącym, a drinki dyskotekowe nie mają tu wielkiej popularności. W opcji bez alkoholowej siedzenie przy kawie czy herbacie, picie soków nie pasuje do tych miejsc.

Każdy z nas był w górach i większość miała okazje być w drewnianej chatce góralskiej. Oczywiście miejsce w górach, góralska atmosfera jest tam niepowtarzalna jednak można spotkać chatki drewniane nie tylko tam, również na wyżynach i nizinach. Klimat chatek jest podobny, samo drewniane wnętrze i stoły, bardziej ławki niż krzesła to na wstępie wpływa na charakter spędzania tam czasu. W chatkach dobrze prezentują się barmanki - kobiety, które lubią pożartować i mają w sobie gorętszy temperament. W drewnie zazwyczaj leje się piwo, zjedzenie czegoś ciepłego jest jak najbardziej na miejscu, a muzyka idzie w kierunku regionalnym (czasem jest i rock). Chatki z drewna wydają się być szybsze od knajp kamiennych, dyskusje są gwarne, obserwuje się większy ruch, a odwiedzający są skłonni do podejmowania większej aktywności nie wykluczając śpiewów i tańców.

Te dwa typy miejsc są dobrym sposobem na spędzenie wolnego czasu, w samotności lub w grupie, bez zbędnej krępacji i z swobodą, z możliwością zrelaksowania się. Dla każdego coś dobrego, a korzystanie z tego i tego nie wyklucza się wzajemnie.

czwartek, 25 czerwca 2015

Dzień targowy czyli wizyta na targowisku | SPOŁECZEŃSTWO, SPOSTRZEŻENIA

stragan warzywny - pomidory
W wielu miastach i miejscowościach istnieje dzień, w którym zjeżdżają się handlarze i wystawiają swoje produkty tworząc targ. U mnie w miejscowości (w Chrzanowie) targ odbywa się w czwartki co tydzień. Przejeżdżając przez miasto można zauważyć większy tłok zwłaszcza w okolicy targowiska, a zaparkowanie w ten dzień jest czasochłonne i wymagające sprytu i refleksu.

Ludzie chętnie idą na targ, czy to pooglądać czy z konkretnym celem zakupowym. Na większych targach można znaleźć urządzenia mechaniczne, kosiarki, agregaty, szlifierki , produkty meblarskie - kanapy, zestawy stołowe, krzesła i fotele, ubrania i obuwie oraz swojskie warzywa i owoce od prywatnych rolników. Na targu panuje gwar, tłok co daje pewną atmosferę z tamtych lat, czasem można usłyszeć nawoływanie sprzdawców, które całkiem ładnie komponują się z całością. Targ to nie tylko miejsce zakupowe. Spotkania na uliczkach pomiędzy straganami i rozmowy, wypicie kawy czy samo oglądanie towaru to luźna i przyjemna dla wielu rozrywka.

Na targu słychać również rozmowy w innych językach. Przeważa rosyjski i ukraiński a rysy twarzy handlarz-ów wskazują na wschodnie pochodzenie. Widać, że umieją handlować i oprócz pracy jest to również ich ważny element życia, spotkań. Zawierają wiele kontaktów z ludźmi i w większości posiadają umiejętności, które powinien posiadać każdy sprzedawca. Na warzywach i owocach panowie i panie odróżniają się wyglądem, a ci co wyglądają na wieśniaków mają najlepsze utargi. Tutaj żurek, tam czereśnie, jeszcze dalej stragan kolekcjonerski z orderami i monetami i świat staje się bardziej kolorowy.

Ja dziś z targu wróciłem z reklamówką pomidorów - krzyżówką malinowych z innymi, ogórkami, bobem po 8 zł (ehh, później chłopaczek proponował po 5 zł), marchewką i butami typu sportowego. Wyszedłem zadowolony i odczułem, że w czwartek w Chrzanowie wokół targu kręci się świat .

wtorek, 26 maja 2015

Jak żyć panie premierze, czyli krótko o filozofowaniu | FILOZOFIA, ODKRYWANIE ŚWIATA

Rodin "Myśliciel"
W szkole każdy z nas słyszał o wielkich myślicielach świata. Był Tomasz z Akwinu, św. Augustyn, św. Franciszek z Asyżu, byli także starożytni filozofowie m.in. Sokrates, Platon, Arystoteles czy Pitagoras. Słyszeliśmy również o nowych kierunkach filozoficznych, przewinęli się tacy wolno myśliciele jak Erazm z Noterdamu, Leonardo da Vinci czy Shopenhauer i Nitche.

Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że jest filozofem lub był. Zaczynamy filozofowanie już jako dzieci.

- Tato. Dlaczego lokomotywa nazywa się lokomotywa?
- Tato! Czy ptaki nas rozumieją jak mówimy?

Każdy z nas jest prywatnym odkrywcą. Filozofia stawia pytania o to jak, po co, dlaczego. Nauka chodzenia przez dziecko, też jest pewnym odkryciem. Dziecko obserwuje dorosłych, którzy przemieszczają się i uczy się tej motoryki. Brzdące jednak swój świat opierają na rodzicach i najbliższych. To od nich uzyskują odpowiedzi na swoje pytania czasem wydające się głupiutkie jednak dające podstawę do zadawania pytań na wysokim poziomie. Człowiek kształtuje się, dom rodzinny, okres zabaw, szkoła pomagają ("no właśnie...?") w samodzielności myślenia przedstawiając różne prawa, historie i postacie, zachowując się w odpowiedni sposób.

Przychodzi czas na zadawanie pytań, które zaczynają nurtować każdego z nas i na których oparta jest cała filozofia: Jaki sens ma życie? Po co żyjemy?

Nie chcę rozpisywać się na różne poglądy, teorie czy ciągi logiczne próbujące odpowiedzieć na te pytania. Wymienię tylko kilka ogólnych kierunków:

- żyjemy by się doskonalić i rozwijać i żeby następne pokolenia mogły czerpać z naszych osiągnięć i dalej się rozwijać,
- żyjemy by umrzeć,
- żyjemy by przedłużyć gatunek,
- żyjemy by zarabiać, mieć pieniądze i konsumować,
- żyjemy by żyć wiecznie,
- żyjemy bez sensu,
- żyjemy by zapisać się w pamięci potomnych.

Pewnie znajdzie się jeszcze wiele innych odpowiedzi. Wszystko zależy z jakich źródeł powstaje ciąg logiczny snujący wniosek - odpowiedź. Na jakich fundamentach jesteśmy oparci, kształtowani i w co wierzymy.

Ktoś na agorze filozoficznej, może zapytać, która droga jest właściwa. Wydaje mi się, że to wyjdzie "w praniu" a każda droga zaprezentuje się owocem lub jego brakiem czyli "po owocach ich poznacie". Czasem trzeba się przyjrzeć dokładnie, by nie stwierdzić że "czarne jest białe" i doiść do błędnych wniosków.
A ty po co żyjesz ;) ?

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Alfa Romeo - logo | SPOSTRZEŻENIA

Logo Alfa Romeo
Na ulicach wciąż przejeżdżają samochody. W każdej rodzinie liczba aut rośnie, a posiadanie własnego pojazdu w dzisiejszych czasach to już nie luksus tylko standard. Bardziej zapaleni koneserzy 4 kółek oglądają każdy detal samochodu, odróżniają marki z większej odległości, znają parametry a loga firm producenckich nie są im potrzebne do dostępu specyfikacji. Ja jednak zwróciłem uwagę na loga, mercedesa wszyscy znamy, audi też potrafimy opisać bezproblemowo, inne loga mogą sprawiać trudności, a czy znacie Alfę Romeo?

W tym poście zajmę się właśnie logiem Alfa Romeo. Moją ciekawość wzbudziła prezentacja na logu czerwonego człowieczka połykanego przez ... No właśnie. Czy to smok? Czy to wąż? Skłaniam się ku tezie, że jest to wąż, w kolorze zielonym. Jest ozdobiony koroną i bezproblemowo połyka człowieka. Jego zawiłość i długość skłania do spostrzeżenia, że owy człowieczek nie ma szans w walce z wężem, jest małym ludzikiem czerwonym swobodnie połykanym przez węża w koronie. Z drugiej strony mamy symbol czerwonego krzyża. Nie wydaje się to być ten nasz Krzyż Chrystusowy, gdyż proporcje poszczególnych ramion krzyża są całkowicie odmienne. Pewnie niektórzy zobaczą w nim symbol zakonów templariuszy czy krzyż maltański, a może jeszcze inne spiskowe oceny. Ja stwierdzam tylko, że nie jest to ten nasz krzyż.

Co dokładnie przedstawia symbolika tego loga...?
Ja to widzę tak. Z lewej strony jest owy krzyżyk, on zapewne symbolizuje grupę , organizację, która niejako sprawuje kontrolę i protekcję nad procederem odbywającym się z prawej strony. Z prawej strony wąż zjadający człowieka czerwonego, może symbolizować prześladowania i zabijanie ludzi z światłem czerwonym - tym promieniem, które wytrysnęło z serca Pana. Na uwagę zasługuję linia czerwona pozioma w koronie. Można przyjąć, że czerwony kolor może również symbolizować prawo. Czyli niejako człowiek czerwony posiada prawo by świecić oraz wąż posiada prawo, tą właśnie linie czerwoną w koronie. Jednak czy wąż przestrzega prawa, zjadając człowieka? A czym jest jego prawo, na czym ono polega?

To są tylko moje subiektywne oceny. A wy co widzicie na logo Alfa Romeo ? 

czwartek, 9 kwietnia 2015

Preppersi - czyli bądź przygotowanym | SPOSTRZEŻENIE

przykładowa piwnica z zapasami
 Prepper to osoba, która posiada pewien zasób pozwalający na poradzenie sobie w sytuacji kryzysowej. Są to posiadane umiejętności oraz otaczające rzeczy danego preppera. Preppersi zwracają baczniejszą uwagę na magazynowanie i zapasy niż klasyczny survival prymitywnego przetrwania. Do działań preppersów zalicza się:
 - gromadzenie zapasów żywności i wody pitnej
- budowa schronów,
- gromadzenie narzędzi,
- konstruowanie miejsc samowystarczalnych.

Robią to jak sami mówią na wszelki wypadek a ich działania nie są szalone lecz odpowiedzialne. Chcą być przygotowani na różnorakie klęski żywiołowe np. powodzie, susze, tajfuny czy orkany, na świat bez prądu, sklepów, stacji benzynowych, na wypadek wielkiego krachu gospodarczego.

- jak chcą to niech sobie robią ...

Mnie osobiście dziwią tzw. zestawy preppersowe na np. 48 godzin. Zestawy te mają zapewnić "przeżycie", no właśnie czy przeżycie, czy komfortowe czekanie w samochodzie aż panowie z straży pożarnej podjadą i ściągną delikwentów z miejsca... ? W 48 godzin to nie trzeba nic zjeść i nic się napić, wystarczy tylko odpowiednia temperatura by czasem nie zamarznąć jeśli jest się w syberyjskich mrozach. Prędzej taki zestaw jest normalny dla ludzi, którzy wybierają się w góry czy w inne miejsce szczególnie zagrożone, niż zwykłego obywatela jadącego po zakupy do marketu.

Oczywiście oprócz zestawów można odnaleźć bardzo ciekawe konstrukcje odpowiadające na pytania:
- Jak przechować mięso nawet na 20 lat ... ?
- Jak przechowywać wodę by była zdatna do picia ... ?
- Jak sobie rozpalić ogień ... ?
- Jak  sobie zdobyć pożywienie ...?
- Jak żyć gdy nie ma cywilizowanego świata?

To jedne z nielicznych pytań pojawiające się w obliczu sytuacji kryzysowych. A czy ty umiesz odpowiedzieć na nie? Czy jesteś przygotowany by przetrwać? A może takie przygotowania są zbędne? Bo kto ma przetrwać i tak przetrwa.

A czy ja poczyniłem jakieś kroki, czy myślałem coś w tym temacie?
Narazie przez myśl mi przeszło magazynowanie tytoniu (myślę, że najlepszy byłby Nevada pomarańczowy) i tutek papierosowych, jednak z braku funduszy nie poczyniłem żadnych kroków w tym kierunku ,=:;)

sobota, 27 grudnia 2014

Dzień po imprezie czyli o sposobie na kaca | PORADNIK, SPOSTRZEŻENIA

masowanie skroń przy bolącej głowie
Za niedługo czas sylwestrowy. Większość do petard i tańców spożyją alkohol a zabawa do samego rana spowoduje, że nie skończy się na jednym głębszym. Niby nic, jak co roku, rano będzie kac i będziemy próbować wszyscy spać ... Tu jednak każdy z nas ma pole do popisu. Postanowienia noworoczne, planowane zmiany można zacząć już 1 stycznia od zlikwidowania kaca po sylwestrowej zabawie. 

Ale jak to zrobić?

1. Pierwszym i pewnym sposobem jest nie doprowadzić do powstania kaca. Należy w dniu planowanego spożycia zmienić plan na niespożywanie alkoholu, a lampkę szampana zamienić na szklankę soku pomarańczowego.

2. Małe ilości spożycia.
Na lewą nóżkę i na prawą nóżkę nie spowoduje u nas bolącej głowy i całodniowej zamuły dnia następnego. Jeden może wypić jeszcze trzy, inny musi odejść na bok przy następnej kolejce. Ten sposób można wykorzystać znając swoje możliwości, jednak pod warunkiem, że warunki nie odbiegają od "normalnych" (np. sprawa niespania przez ostatni tydzień).


3. Spożywanie jednego rodzaju - nie mieszanie. Mieszanie piwa i wódki nie wyjdzie na dobre, to wiemy jednak w gąszczu propozycji tracimy kontrolę. Warto trzymać się tej zasady by rewolucja żołądkowa w organiźmie nie przybrała kolosalnych rozmiarów.

3. Ograniczenia nie są modne. Smaki przychodzą z pierwszym i drugim a brak blokady daje się we znaki. Maksymalnie impreza kończy się automatycznie, a pierwsze otwarcie oczów po wiąże się z sklejaniem wydarzeń z minionej nocy. Głowa boli, pojawiają się wyrzuty sumienia (tzw. kac moralny), a częste przemieszczanie się do ubikacji wywołuje efekt helikoptera. W tym punkcie należy wyróżnić następujące sposoby:

   - Na kaca najlepsza jest praca. Ciężka praca, spowoduje lepsze samopoczucie.
   - Herbata z cytryną. Herbata z cytryną w dużych ilościach wykazuje działanie ściągające i pomocne  w leczeniu objawów nadmiernego spożycia.
  - spożycie mleka, barszczu czerwonego czy soku pomidorowego, picie wody w dużych ilościach,



Sposobów jest mnóstwo a głowa boli tak czy tak. Kulturalne i limitowane spożycie okazują się najlepszym rozwiązaniem problemu kaca, a powyższe sposoby mogą jedynie pomóc a nie ściągnąć efektu dzień po imprezie. Odradzam ostatni sposób na kaca - nie dopuścić do kaca - kontynuowanie spożycia może skutkować w późniejszym terminie kaca kilkodniowego i zagrożenie utraty życia lub zdrowia.

niedziela, 26 października 2014

Jakie auto kupić? | DOPASOWANIE SAMOCHODU DO SIEBIE


Prawo jazdy jest, można dołączyć do grona zmotoryzowanych w tym większym wydaniu. Kupno samochodu to pierwszy krok. Przy kupnie samochodu czynnikiem dominującym są pieniądze. Ile możemy wydać na 4 kółka, jakiej granicy cenowej nie przekroczymy, to pytania, które wysuną się na pierwszy plan. Ktoś mógłby pomyśleć, że zostaje skazany na samochody drugiej kategorii przez stan swojego portfela, jednak nie jest tak do końca.

Upodobanie (marka i model, moc).
Przy wyborze samochodu musimy wsiąść pod uwagę różne sprawy. Po pierwsze jaki nam się podoba, w jakim czulibyśmy się dobrze i który samochód pasuje do naszego charakteru. Jedni lubią samochody szybkie, podrasowane, z tuningiem inni wersje spokojniejsze, jedni mają wy-preferowane marki i modele a inni stawiają na modele miejskie - marketowe. Obecnie na rynku można śmiało wybrać samochód używany w przystępnej cenie, który spełni nasze wyobrażenie przemieszczania się własnym koniem mechanicznym.

Paliwo i spalanie.
Kupię auto i będe się na nie patrzył bo nie stać mnie na paliwo. Najpopularniejsze są auto benzynowe, a pierdzące diesle po skokach cen ropy tracą na atrakcyjności. Istnieją również konstrukcje gazowe LPG, które dają szanse na tańsze jeżdżenie. Warto przyglądnąć się spalaniu danego silnika, auta - pożeracze paliwa odrzucić, gdyż nie spełni funkcji przyjaznej ekspoatacji.


Przebieg.
Z przebiegiem na pierwszy rzut oka wydaje się być sprawa prosta. Im większy tym gorzej. Od 200 tyś. wzwyż auto przypomina pojazd jadący do pobliskiego złomowania i powoduje nerwowe kliki na aukcjach cofania do poprzedniej strony. Powoli, spokojnie. Nie wszystkie auta przeznaczone są do małych przebiegów. Wiele aut jeździ po 300 tyś. - 500 tyś. , mają się dobrze a kto wie czy za kilka lat nie dobiją do symbolicznego miliona. Auta miejskie raczej nie posiadają takich walorów, są to wersje konsumpcyjne przeznaczone na użytkowanie czasowe aż do ponownego zakupu nowszego modelu miejskiego.  Nie omieszkam wspomnieć o mercedesach. Jak się mówi auto produkowane jest na milion kilometrów przebiegu, chodzi głównie o motor konstrukcji niemieckiej znajdujący się we wnętrzu samochodów, w którym nawet śrubka została dopasowana optymalnie do reszty.

Rocznik.
Stare auta są gratką dla dusz kolekcjonerskich. Na zakup takowych aut decydują się ludzie, którzy mają zamiar własnymi rękami wprowadzać reperki, konstrukcje czy ulepszenia. Jednak nie ma co ukrywać im nowsze auto, zazwyczaj mniej napraw. Mówi się, że auta salonowe dają komfort jazdy bez napraw na ok. 5 lat (słyszałem też o 10;)).



Stan.
Tu należy zwrócić uwagę na takie rzeczy jak: rdza, silnik (czy istnieją jakieś wycieki oleju), sprawność urządzeń elektronicznych i mechanicznych, stan nadwozia, karoserii, ogólny przegląd techniczny (warto udać się z autem do mechanika o poradę), jazda próbna, opony, rejestracje, kto był właścicielem.

poniedziałek, 6 października 2014

Żarówki vs świetlówki - światło neonu | SPOSTRZEŻENIA, CIEKAWOSTKI

żarówka kontra "wijąca się" świetlówka
Polska pełną gębą w Unii Europejskiej. Dyrektywy unijne działają w pełni, kolczykowane krowy czy jajka z własnymi pieczątkami stają się standardem a ogórki mają swój idealny kształt. Jak wszystko to wszystko, oświetleniu też się dostało.  Nasze poczciwe żarówki zostały wyparte przez świetlówki energooszczędne z racji ograniczania emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Żarówki działają na tzw. żarniku, który żarząc się daje światło, natomiast świetlówki świecą niejako gazem znajdującym się w środku świetlówki.  Oszczędność jest spora, wyższa cena urządzeń do oświetlania zwraca się po dłuższej chwili a rachunki za prąd maleją znacznie po przestawieniu się na światło neonu.

Sprawa czytania książek.
Przypominam sobie czasy kiedy na szkolną klasówkę zaświecałem swoją 80-tke tradycyjną a przyjazne światło oświetlało mi tekst w podręczniku. Dłuższe wieczory jesienno-zimowe stawały się czymś przyjemnym, z zaświeconą lampką, skłaniały do czytania książek, a nawet poleniuchowaniu na kanapie i rozmyślaniu o niebieskich migdałach. Obecnie zauważam iż światło świetlówek nie sprzyja sprawnej nauce, czytaniu czy przebywaniu w pomieszczeniach a wręcz napawa myślami o prosektoriach czy o terrariach dla wężów. Zamknięci w neonowej klatce odchodzimy od prawdziwych czynności, naszych zainteresowań a zamiast przebywania wieczorem przy lampce wybieramy alkohol lub szybsze położenie się do spania.

Żarówki do transportu wodnego
Polak potrafi i na tym polu pokazał swoje umiejętności zaradcze. Ostatnio w sieci marketowej znalazłem żarówki do transportu wodnego - te nasze żarówki z żarnikiem w środku, wypełnione próżnią a dające nasze upragnione wieczorno-nocne oświetlenie. Produkt nie jest do użytku domowego (tylko do transportu wodnego), napisy rosyjskie świadczą, że żarówki również mają branie w Rosji, a dostępność w osiedlowym markecie śmieje się z nowej świetlówki szerokim uśmiechem... Tak więc kto posiada jakikolwiek transport wodny lub w swoich myślach wybiega w takież posiadanie może udać się do sklepu po żarówkę do transportu wodnego :) ...

A ty jakie światło wolisz: stare żarnikowe czy nowe świetlówkowe ?

piątek, 22 sierpnia 2014

Jadąc autobusem | SPOŁECZEŃSTWO, PODRÓŻE

Każdy z nas nieraz przemieszczał się po mieście miejskim autobusem. Wielu robi to na co dzień dojeżdżając do miejsca pracy czy do szkoły. W autobusie spędzamy kawałek swojego życia, więc warto przyjrzeć się zjawiskom panującym w autobusie, naszym środku transportu.

Ja osobiście lubię podróżować autobusami miejskimi. Autobusy w mieście Krakowie dają spore możliwości ze względu na dużą ilość linii i możliwość zakupu biletów czasowych (a nawet całodobowych). W autobusie można zauważyć społeczeństwo, raczej nie to najbogatsze ale z różnorakich rodzin, poglądów, mód czy pokoleń.

Na pierwszy plan wysuwają się osoby szkolne, gimnazjalne i licealne. Obecnie panująca moda przesiąka wszystkich a fryzurki, modne ubrania i gadżety dominują wśród tej grupy autobusowiczów. Często podróżują z całodobowym dostępem do wifi w swoich telefonach a szybkie spojrzenia na ekran swojego smartphona świadczą o nowej foci na fejsie.

Starsze pokolenie podróżuje głównie w celach zakupowych. Bardzo popularne stały się wózki dwukołowe na zakupy, najczęściej w kratkę, z zamkiem błyskawicznym. Z racji niskich rent i emerytur są bardzo pomocne przy polowaniach promocyjnych w marketach, zdają próbę przy wizycie na targu, a łatwy sposób przemieszczania się nie nadwyręża zbytnio schorowanych stawów.

Grupa zawodowa to ludzie na etatach podróżująca od poniedziałku do piątku w swoje miejsce pracy. Zapewne pierwsze dojazdy wzbudzały w nich pewne emocje jednak z racji powtarzającej się rutyny (ta sama linia dzień w dzień, te same krajobrazy) podróż zdaje się być dla nich nieprzyjemnym obowiązkiem. Ubrani są bardziej oficjalnie, garniturki, koszulki w kratę i dżinsy (wersja pseudolight), w rękach trzymają teczki a ich skrępowanie odstrasza potencjalne osoby, które chciałyby usiąść obok. Autobus z przeważającymi pasażerami tego typu jest mało ciekawy, a wręcz nie zdatny do jeżdżenia autobusem. Proponuję w takim przypadku zmienić szybko linię lub mieć nadzieję na nowych pasażerów, którzy wniosą do tego miejsca trochę życia.


Rozmowy autobusowe skupiają się na ogólnym życiu. Młodsze pokolenie rozmawia o imprezach, najebkach, klasówkach, nauczycielach. W rozmowach wyróżniają się studenci, których w Krakowie jest całkiem sporo. Rozmowy ściśle tematyczne w zależności od kierunku, lub humanistyczne rozmówki na temat życia, książek, filmów, teatrów. Oni też (bardziej ci humanistyczni), przywdziejają groteskowe stroje, a na ich głowach często zauważyć można kapelusze.

Podczas mojej podróży autobusem przez miasto staram się nic nie robić a "jechać autobusem". Patrzę w okno, słyszę otaczające mnie rozmowy, zauważam nowych pasażerów i wyczuwam zapachy podrabianych marek perfum. Jestem w autobusie i jadę autobusem wraz z całą zawartością jego i wraz z zmieniającym się krajobrazem za oknem. Jest to przyjemne, jak oglądanie filmu bez wymuszenia, swobodne i naturalne.

Jadąc autobusem spróbuj choć raz jechać autobusem. Zobacz też jak inni jadą autobusem. Jedyną przestrogą w jeździe autobusem, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest "podczas jechania autobusem" przepatrzenie własnego przystanku i dojechanie do końcowej pętli danej linii.

Oczywiście nie dyskryminując siebie sam zaliczam się do społeczeństwa (hmm chyba pseudolightem nie, tylko czerwonym muchomorem;)) i ciekaw jestem jak inne osoby jadące autobusem czują się w moim towarzystwie;)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Piosenka drewnianych lalek | BEZ OGRÓDEK

Przedstawiam filmik, który składa się na część merytoryczną tegoż posta.
Oglądnij i posłuchaj do końca.




Nic dodać, nic ująć.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Poznawaj świat samemu | POZNAWANIE ŚWIATA

W świecie, w którym z każdej strony otoczeni jesteśmy różnorakimi informacjami, które przelatują przez nas mózg jak woda przez gąbkę czasem ciężko się odnaleźć. Pierwszym krokiem by szukać prawdy i być w niej jest kwestia zuważenia pewnych spraw, które nas otaczają.

W telewizji dostałem papką informacyjną, przełączam kanał na innych te same info, różne komentarze tego samego wydarzenia, niby różniące się poglądy, ale wszystko w jeden deseń. Po kilku dniach spotykam się z znajomą osobą. Wchodzimy na tematy ogólnoświatowe a z ust tej osoby płyną komentarze z telewizji, ubrane we własne słowa, jednak te same. Nerwowo szukam pilota w kieszeni by wyłączyć ten teatrzyk czerwonym przyciskiem, pilota nie znajduje i wracam, że jest to "rzeczywistość". Zastanawiam się jak nasze rozmowy wyglądały w innym państwie czy w innym obszarze ziemi. Czy bylibyśmy tacy jakich nas zrobioną ową papką. Czy może istnieje człowiek, który rozmawiając z innym człowiekiem mówiąc prawdę płynącą z samego serca ? Samo uświadomienie sobie, iż przekaz medialny może być starannie przygotowany i ułożony daje możliwość ujrzenia medialną kreację człowieka.

Niektórzy rezygnują z radia, telewizji czy internetu. Nie tędy droga. W przypadku internetu sami rządzimy informacjami, które dostają się do nas, a możliwości tworzenia swoich stron internetowych, teraz szybko i bez znajomości tajników technologii internetowych pozwalają na wysyłanie własnych informacji w eter.

Ogólnie spoglądając na otoczenie warto patrzeć z boku, patrzeć i widzieć, słyszeć i słuchać, dotykać i czuć. Samemu można eksplorować świat, nie wnikać w szczegóły tylko być. Odkrycia przychodzą same, a nawet są często zaskakujące. W każdym miejscu, w którym się znajdziemy możemy spojrzeć z boku czy to w sklepie, jarzyniaku, w markecie, czy w urzędzie. Ja osobiście lubię sobie patrzeć na zachowania ludzkie, całościowo na postacie, poznawać jednak bez wchodzenia w sferę prywatności innych, po prostu normalnie funkcjonując i włączając sobie wzrok, słuch i czucie.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Efekt odbicia w lustrach | PRZEMYŚLENIA, POZNAWANIE ŚWIATA

Przechodząc przez miasto często oglądamy witryny sklepowe. Tutaj na wystawie buty, dalej akcesoria wędkarskie czy skórzane torebki. Czasem w wielości wystaw, ukradkiem zauważamy własne odbicie, które czasem warto zauważyć i przypatrzyć się jemu uważniej.

Samo odbicie jest zawsze odbiciem lustrzanym, czyli odbiciem "na odwrót". Sami jednak siebie nie zobaczymy (fizycznie) z boku, lustro daje nam tą możliwość, a zakłamanie, które z sobą niesie jest ogólnie znane. Nasza prawa ręka w lustrze jest lewą a chcąc przy odbiciu dotknąć własnego nosa musimy wziąść korekte na lustro. Ale to tylko lustro ...

Ostatnio zacząłem zauważać, że w życiu codziennym, w społeczeństwie bez udziału luster mamy zakłamany obraz rzeczywistości, fałszywy tak oczywisty, że nie zauważalny a nawet prze większość branych jako obowiązująca rzeczywistość. Słodkie słowa od znajomych, przyjaciół, tu dzień dobry do sąsiada, uśmiechy, wszechobecna kultura i pozytywne usposobienie a z drugiej strony całkowicie inny obraz prawdy. Tu nie będę ciągną tematu, gdyż u każdego może być inaczej w tym temacie. W świecie chodzących ludzików z papieru i pachnących chemią z galerii jest to coraz mniej spotykane, jednak na znak szacunku nie przekreślam tegoż przypadku.

Głosowania w demokracji również cieszą się moim zainteresowaniem pod względem tematyki luster. - "Za prawem do aborcji"
- "Eutanazja na tak"
- "Prawo do adopcji par homoseksulnych"

- a z drugiej strony "Absolutnie przeciwko zabijaniu"
- "Prawo do życia"

Ogólnie głosowanko, że czarne jest białe, i że marchewka jest owocem jest już codziennością a wyniki zdają się potwierdzać, że żyjemy w czasach gdzie wszystko jest na odwrót. Wychodząc z założenia, że nowoczesność, new generation i inne schematy współczesnego światka polegające na zafałszowaniu i zlikwidowaniu prawdy są kierunkiem (czy prawidłowym czy nie ?) wszystkich obywateli cywilizowanego świata można by przystać na to i zanurzyć się w zakrzywionej rzeczywistości.

Jednak istnieją sprawy, które nie da się zafałszować ... Poproszę o kontakt i informację ludzi działających na rzecz zakłamania co mam zrobić gdy wkłądam kanapkę do ust. Co mam powiedzieć sobie na pytanie: Co teraz robisz? Czy mam wmówić sobie, że teraz śpię albo zamiast kanapki z pomidorem i ogórkiem jem kebaba?
Te same pytania powracają przy wszystkich czynnościach fizjologicznych, które wykonuje. Jeśli zostałem umiejscowiony w takowym systemie proszę o pomoc jak mam sobie poradzić w tych sytuacjach bym nie stykał się z prawdą .

piątek, 4 lipca 2014

Z językiem na brodzie - bieganie | POZNAWANIE ŚWIATA, POZNAWANIE SIEBIE

Skończyłem pracę. Szybkim ruchem przemieściłem się do kuchni by spożyć obiad. Jest, zaliczony. Mam energię, odbieram telefon z skarbówki, dzwonię do brata i załatwiam sprawę w banku. Jest godzina 18, więc dużo jeszcze przedemną. Szybkim chodem udaje się na zakupy. CIach, ciach, ciach, koszyk zapełnia się, a ja wypatruje, w której kasie jest mniejsza kolejka. W głowie przenikają kolejne sprawy do załatwienia a ich ilość powoduje zwiększenie tempa stawiania kroków.

Ajj

Nie mam karty zbliżeniowej. Cenne sekundy uciekają a ja wciąż czekam na resztę pieniędzy. Już 21. Najwyższy czas ułożyć sobie plan spraw na kolejny dzień. Jutro działam 12 godz. w pracy (bo muszę przyrobić trochę grosza), więc umycie samochodu wychodzi z gry.

A może tak jutro nic nie będe robił szybko ? Może zrobie tyle ile zrobie własnym tempem, zauważając wokół przyrodę, spoglądając na produkt spożywczy i czytając jego skład, rozmyślając czy wziąść gruszkę czy może coś bardziej egzotycznego,  a wieczorem spocząć i nie robić nic ...

Spostrzeżenie
Czas wykonywania czynności zwiększył się przez ostatnie 20 lat. Nagrywając z lotu ptaka przemieszczających się ludzi łatwo można by wyliczyć prędkość ich chodu. Ludzie biegają. Ludzie biegają bo mają sprawy a jedna goni kolejną. Ludzie biegają by żyć, by jeść, by jakoś funkcjonować w tym społeczeństwie. Ludzie biegają mimo urządzeń, które pozwalają na zaoszczędzenie czasu. Czy 20 lat temu chodziłeś szybciej czy teraz?

Hola, hola - nie wszycy biegają. Są ludzie nie biegający. Dzielą się na dwie grupy. Pierwsza  z nich to olewacze, bezdomni, czy pijaczki pod spożywczakiem - oni powoli do przodu żyją sobie. Myślę, że jest to spowodowane tym, że nie umieją biegać lub nie radzą sobie z biegiem. Druga grupa to ludzie, którzy żyją na wysokim stanie, oni mają pod sobą ludzi (pół biegających), którzy pilnują by ludzie biegali by oni nie biegali.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Szybki powiew powietrza. Jak odnowić siły witalne.

Chodzę sobie w ciągu dnia i brakuje mi weny. Zdradliwa wena raz jest raz jej nie ma - to powiedzenie jest jak najbardziej na miejscu. Jak jest wena to i siły się znajdują, wena daje motor do działania, aktywność sprzyja dobremu samopoczuciu, a to z kolei daje obraz większych sił witalnych.

Rozważania sprowadzę więc do sposobów na odzyskanie weny.
Można przeczekać brak przypływu pomysłów, werwy i chęci. Być może jutro wstaniemy prawą nogą i wejdziemy w dzień z zapałem. Ta sytuacja jest jak najbardziej wskazana, 1-3dni można śmiało czekać bo przecież po burzy zawsze słońce wychodzi. Hmm, mija tydzień a mi się nic nie chce a wyrzucenie śmieci zdaje się być spychane poza świadomość. Leże, chodzę, wykonuje czynności jak robot, który spełnia powierzone mu obowiązki, a kreatywność kończy się na przygotowaniu zielonej kanapki.

Co z tym zrobić?
I tu wchodzimy w pewien paradoks. Wena nie przychodzi, a nam się nic nie chce zrobić by ją uzyskać. Skoczmy do swoich punktów hobbistycznych. Zróbmy to co lubimy robić, coś co sprawi nam satysfakcję. Tu wtrące, że jak nasze działania przysporzą uśmiech na czyjeś twarzy, wena ma większe szanse na powrócenie. Ogólnie każdy z nas powinien mieć swoje punkty na odzyskanie weny, mogą być różne tak jak i my jesteśmy różni.

Ja czasem nurkuje w wannie i wytrzymuje jak najwięcej pod wodą. Zimny prysznic też potrafi zdziałać cuda a stanie na głowie (na łóżku, a w moim przypadku to raczej świeca) pobudza mój umysł do twórczej pracy. Wysiłek fizyczny raczej ciężko wpisać do sposobów, gdyż jak się nic nie chce to nie ma mowy o bieganiu czy nawet siłowni. Metody muszą być w miarę proste, dostępne, nie wymagające dużego wysiłku, które otworzą nam nowe horyzonty.

czwartek, 26 czerwca 2014

Wyuczona bezradność | POZNAWANIE SIEBIE


Kiedyś wpadło mi w rękę pewne badanie. Mianowicie zrobiono doświadczenie na szczurach, by sprawdzić sposoby reakcji na określone warunki zewnętrzne.

Szczury podzielono na dwie grupy. Pierwsza i druga grupa została umieszczona w zamkniętych klatkach, z tym, że pierwszej grupie dano możliwość otworzenia zapadni i przejścia do innej klatki. Póki nic się nie działo szczury pozostawały w klatkach.

W drugiej części doświadczenia rażono szczury prądem elektrycznym. Szczury naturalnie i automatycznie zaczęły szukać wyjścia z "elektrycznych" kratek, jednak takową możliwość miały szczury z pierwszej grupy (umieszczone w klatce z możliwością otwarcia zapadni). Rażenie prądem przeprowadzano kilkakrotnie po czym zaprzestano tej czynności. Następnie wszystkie szczury z dwóch grup po kolei umieszczano w klatce z zapadnią. Z pierwszej grupy szukały możliwości wyjścia z sytuacji, znajdowały przejście i uciekały z rażenia prądem. Natomiast gryzonie, z grupy drugiej przy rażeniu prądem nie wykonywały żadnej aktywności.

Kolejne doświadczenie.
Umieszczono szczury w klatkach bez jakichkolwiek wyjść. Szczury z grupy pierwszej pod wpływem elektrycznego bodźca wykazywały długą aktywność, wciąż poszukując wyjścia, nie dając za wygraną i nie zaprzestając poszukiwań.  Z drugiej grupy jak można było przypuszczać nie przejawiały żadnej aktywności pozostając w bezruchu.


Powyższe badania pozwoliły na skonstruowanie teorii wyuczonej bezradności, którą można by przenieść na grunt ludzki. Wynika z niej, że bezradności można się nauczyć, w wyniku wcześniejszych doświadczeń, niepowodzeń następuje przytępienie, apatia, beznadzieja a w wyniku brak przejawów dążenia do rozwiązywania spraw. Niby wszystko w porządku, jednak nasuwa się pytanie jak wyjść z wyuczonej bezradności...

Doktor Seligman daje pewne wskazówki jak wyjść z wyuczonej bezradności, całkiem skuteczne.
Jednak można w ogóle w nią nie wejść, rozwiązaniem jest optymizm, a co najlepsze można się go nauczyć.


środa, 18 czerwca 2014

Moda na ulepszanie swojego wyglądu - operacje plastyczne | PRZEMYŚLENIA

delikatny lift ust
Ukradkiem zauważyłem zmianę w twarzy Joanny K., niby nic takiego się nie stało gdybym nie odczuł ciągłego dyskomfortu aktorki podczas występu w telewizji. Ciągłe odpowiednie ustawienie głowy i szyi, odpowiednie wciągnięcie twarzy (na pewno trenowane przed lustrem) i pilnowanie się by nie być "normalnym" wrzuciło mi się w oczy, a współczucie ogarnęło moje serce.

Z gustami nie chcę dyskutować, jednym podoba się duże, innym małe, jednym naturalne drugim silikonowe, ale już coś jest nie tak gdy dany pacjent chirurga plastyka czuje się gorzej po niż przed.

Zastanawiam się dlaczego operacje plastyczne i zabiegi odmładzające - te z cięższej półki (botoks i inne zastrzyki) są tak popularne w ówczesnych czasach. Na zdrowy rozsądek człowiek naturalnie z biegiem czasu dostaje zmarszczek a siwizna na głowie to norma. Naturalnie rodzimy się z określonymi ustami, kościami udowymi, czy nosami. Kolor włosu też jest z góry ustawiony, a zęby i kość zębowa zdaje się być uwarunkowana genetycznie.

Można pomyśleć dlaczego jedni obdarzeni są przez naturę gęstym włosiem, pełnymi ustami czy gładką skórę (przez długie lata, tak jak u babci, która nie ma żadnej zmarszczki) a inni nie mają szans na przeżycie bez siwków nawet przez 25 lat ... No ale skoro jesteśmy różni na zewnątrz to chyba tak ma być ?

Sprawa podobania się w społeczeństwie wysuwa się na pierwszy plan. Będę miała zmarszczki to nie będę miała chłopaka. Jestem modelką i pełne usta to standard bez tego nie mam szans być w branży. itd itd itd. Nie dziwie się temu wcale. Od dziecka jesteśmy bombardowani szeregiem standardów, norm, wizją piękna, które jest akceptowalne przez społeczeństwo. Odbiegając od światowego wizerunku możemy być odrzuceni, nie zaakceptowani, a starzejąc się możemy stracić pozycję w hierarchii, utracić przywileje czy inne dobra.

Ogólnie zawsze są za i przeciw operacjom plastycznym. Ja mam swój pogląd w tym temacie, mówie nie ...  a pewnie dobrze zrobioną klientkę z Wenezueli wybrałbym na żonę niż szarą myszkę z Kolbuszowej z odstającymi uszami i rzadkimi kosmykami na głowie ... Oj oj oj. Jak tu żyć?

czwartek, 12 czerwca 2014

Efekt Matrixa | POZNAWANIE SIEBIE

współczesne społeczeństwo
 Film Matrix odsłona pierwsza trylogii z 1999 roku. Myślę, że ten film zna prawie każdy i na każdym wywarł wrażenie. Ja osobiście przez dłuższą chwilę po seansie czułem się dziwnie.

Przemyślenie 1
 Dochodziły do mnie myśli, czy aby na pewno świat w którym żyje jest rzeczywisty, czy czasem nie żyje w matrixie lub jakimś innym systemie. Silne szturchnięcie w ręke i ból jemu towarzyszący raczył się przeczyć tej idei :P

Przemyślenie 2
Niby humorystycznie, ale z pewnym niepokojem zacząłem sobie (w ten sam dzień co seans filmowy) zdawać sprawę, że nie ma co się przejmować sprawami czy problemami ... bo przecież to Matrix :) To pozytywna strona oddziaływania filmu, jednak myślę, że dłuższe odczucia przesuwające się na kilka dni mogły by doprowadzić do niezbyt przyjemnych okoliczności i konfrontacji z Matrixem.

Przemyślenie 3
Sprawa energii w Matrixie.
Maszyny przejęły kontrolę nad światem, jednak pozbawione energii prawdziwej - słonecznej poprzez zasłonięcie nieba czarnym smogiem postanowiły znaleźć sobie inne źródło - w tym przypadku  ludzi. Spoglądnąłem w niebo. Słońce niby świeci, jednak promienie w mojej pamięci z lat dziecięcych zdawały się wyglądać całkiem inaczej. Niewidoczna powłoczka na niebie, jakieś chmureczki blokują promienie słoneczne ??? Przecież to Matrix ...

Przemyślenie 4
Znalazł się taki Neo, który chciał uświadomić ludzi żyjących w systemie o prawdziwym i nie prawdziwym świecie. No cóż, ja nie będę gorszy, ruszam w światy by walczyć o sprawiedliwość i prawdę ... Hmm, tylko ja nie mam drużyny Morfeusza ani statku ... Latać jeszcze nie potrafie ... Skórę i okular kupić w sklepie mogę, a agenta Smitha już obczaiłem :) Oj nic przecież to Matrix, ja w tym programie komputerowym stanowie oddzielną jednostkę nie wpisującą się w algorytm, hmm, czyżbym był wirusem tego świata? ...

I tak doszedłem do końca swoich rozważań na temat filmu Matrix. Poszedłem do sklepu po chleb, masło i mleko by wypełnić prośbę mojej mamy o dzisiejszych drobnych zakupach.

piątek, 6 czerwca 2014

Magia miliona | SPOSTRZEŻENIA

powolutku do milionowego klocka
Milion książek, milion zegarków, milion filmów, milion guzików, milion kilometrów autostrad . Milion dobrze brzmi, to słowo zlepiane jest do praktycznie wszystkich rzeczy, tworząc magiczną frazę milion ... czegoś.

Coś w tym milionie musi być skoro używa się milion a nie no. 2 miliony, czy miliard (tu czasem jest choć rzadko), albo np nie 2 tysiące 256. Nazwa jest krótka, więc sprzyja zapamiętaniu, to napewno. Jednak na główną linię wychodzi mentalność człowieka, w której jest wychowywany (czytaj hodowany), w współczesnym społeczeństwie. Pierwsze wizje co będziesz robił w przyszłości już prawie młodzieniec odpowiada:
"Będe robił to ... i zarobie milion ".

Do języka potocznego weszły pewne określenia z milionem, utarte frazy, które wykorzystują znaczenie "okrągłego miliona" np.
"Wyglądasz jak milion dolarów ", "firma poniosła milionowe straty", "zostań milionerem, zagraj w totka" ;)

Mój pogląd jednak pójdzie na inny tor mianowicie na aspekt działalności w projekcie z milionem. Wyobraźmy sobie, że mamy pomysł na jakąś firmę, hobby, aktywność czy inną rzecz. Ktoś może od razu mrugnąć okiem i stwierdzić: po 2 tygodniach nie będzie słychu ni widu po tej idei. Jeśli natomiast do sprawy podejdziemy przez pryzmat miliona, koniec naszych poczynań nie wydaje się już tak oczywisty. Np. cel: stworzenie stron internetowych. Dokładamy do tego celu słowo milion i mamy cel: stworzyć milion stron internetowych. Nie pytamy dlaczego i po co tylko musimy dążyć do miliona. Jak to zrobić? Napewno nie ustawać w działaniu, cokolwiek by się nie działo, gdyż przy ustaniu nie osiągniemy celu. A czy starczy nam życia na osiągnięcie celu? Matematycy pewnie udowodniliby, że nie, jednak tu chodzi o samą idee dążenia do miliona, która działa motywująco, wszelkie rozproszenia niweluje w zaczątku i pozwala wykonać kolejny krok, który przybliża nas do miliona.

Jeszcze tylko 999 999 takich kroków i będziemy u celu. Ach jak przyjemnie. ;)

czwartek, 29 maja 2014

Czy da się przeżyć za 100 zł miesięcznie ? | PORADNIK

świnka już czeka na oszczędności;)
Czasem nachodzą mnie różne rozważania, ostatnio przypomniałem sobie reportaż o studencie, który postanowił przeżyć za 30 zł cały miesiąc. Udał mu się ten wyczyn, nawet pani dietetyczka stwierdziła, że chłopakowi nie brakuje żadnych witamin a waga, która spadła wpłynie mu tylko na zdrowie. Podawali co on ta spożywał i całkiem sobie dobrze podjadał, no ale wiadomo student potrafi, a zlepek słów "biedny jak student" jest jak najbardziej aktualny... A czy mi się uda?

Hardcorowe 30 zł jednak odrzuciłem, gdyż nie potrafię obyć się bez słoiczka dżemu a łyk mleka przed snem lubi zająć poczytne miejsce w moim rozkładzie dnia. Przyjmuje kompromisowo kwotę 100 złotych i w wyobraźni zaczynam kalkulować dzienne wydatki i limit miesięczny przeliczam do owej kwoty. Na dzień mam do rozwalenia 3 zł i 33 grosze, więc myśli o bananie czy o pomarańczy odchodzą w siną dal.

Z żywności spożywam codziennie ok. pół chleba biedronkowego, który kosztuje 1,70 zł. (czyli 0,85zł). Chleb smaruje masłem, coś do chleba (tu liczmy dziennie ok. 1zł), obiad - 3 ziemniaki, (jajko sadzone co drugi dzień), marchew . Rezygnuje z transportu, poruszam się na piechotę, bez szybkiego tempa, nie przystając na papieroska (nie palę bo mnie nie stać;)), a staranne kroki chronią moje obuwie przed zniszczeniem i ewentualnym zakupem nowego. Sprawa wody do picia również powinna być wliczona ... Tutaj ciężko oszacować, gdyż wodę opłaca współlokator. Myślę, że w następnym rozrachunku spróbuje się zmierzyć włączając to w wodę.

Po ok. 3 dniach ...
Rachunek za prąd przyszedł, play do zapłaty, pojutrze komunia, a wesele za 2 tygodnie nie napawają optymistycznie. Sprzydałoby się też gdzieś ruszyć bo pozycja leżąco-siedząca znudziła mi się, a wiadomo : żeby się gdziekolwiek ruszyć trzeba ruszyć kieszenią ;) Chleb z masłem nie wygląda już zbyt smacznie a marzenie o kebabie zmusza mnie do pójścia do pobliskiej Antalyi.

Bilans po ok 2tygodniach
Wychodzi że ze 100 zł miesięcznie zrobiło się już 1 tyś. przez dwa tygodnie, a jutrzejszy termin raty pożyczki zakrawa na 2 tyś w skali miesiąca. Nic takiego się ie stało, przecież tak jest co miesiąc bez żadnych postanowień czy ograniczeń,  SIE ŻYJE SIE.