Nie jestem mistrzem kuchni, ale w moim repertuarze znajduje się jedno danie, które zawsze wychodzi – jajecznica z cebulą. Jeśli kiedykolwiek słyszałeś o przepisach rodem z kulinarnych show, to tutaj takich cudów nie znajdziesz. Moja jajecznica to prawdziwy hit... no, przynajmniej w mojej kuchni!
Składniki (bo przecież każda gwiazda potrzebuje odpowiedniej sceny):
- Jajka – liczba zależy od Twojego głodu i tego, ile masz w lodówce.
- Cebula – najlepiej jedna, bo więcej może wywołać łzy… w kuchni.
- Masło – bo smażenie na sucho to jak jazda na rowerze bez kółek.
- Sól i pieprz – dla smaku, choć czasem zapominam i wtedy jest niespodzianka.
Moje wyjątkowe podejście do gotowania:
Najpierw obieram cebulę. Ten etap wymaga odporności psychicznej, bo łzy lecą strumieniami. Gdy już przez to przejdę, kroję ją na kawałki – nierówne, bo artysta w kuchni też musi mieć swój styl!
Na patelni rozpuszczam masło, a cebula zaczyna tańczyć w rytm skwierczenia. To moment, w którym czuję się jak szef kuchni. Następnie wbijam jajka prosto na patelnię – bez mieszania w miseczce, bo kto ma czas na dodatkowe naczynia do mycia?
Całość mieszam na bieżąco, przyprawiam wedle humoru i gotowe! Czasem jajecznica jest bardziej „na miękko”, czasem przypomina bardziej omlet – ale to właśnie urok mojego stylu.
Dlaczego warto?
Bo jajecznica to danie, które zawsze smakuje jak dom. Nieważne, czy zrobisz ją w 5 minut, czy spędzisz godzinę na krojeniu cebuli (jak ja, gdy się zamyślę). A jeśli wyjdzie Ci inaczej niż planowałeś – tym lepiej, masz pretekst, żeby eksperymentować dalej!
Więc jeśli kiedykolwiek pomyślisz, że nie umiesz gotować, przypomnij sobie, że jajecznica z cebulą to prawdziwa klasyka. A kto wie, może kiedyś twoja wersja trafi na kulinarne salony... albo przynajmniej na stół w kuchni. 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz