wtorek, 6 maja 2014

Tkwiąc na blokach - w termiterach babilonu | Własne M3 z innego punktu widzenia

osiedle termiterów
Po 30 latach mojej obecności w mieszkaniu na pierwszym piętrze w bloku na jednym z osiedli zobaczyłem coś co mnie uwierało przez ten kawał czasu a czego nie potrafiłem zidentyfikować. Uświadomiłem sobie, że mieszkamy w termiterach - blokach, strukturach, które zbudowane są w celu pomieszczenia na jednym metrze kwadratowym jak najwięcej ludzi (termitów), z przyjaznymi ułatwieniami i ułudnym wygodnictwem.

Jestem osobą szczęściarzem, gdyż mój termiter (tzn. się nasz termiter), jest konstrukcją nie wysoką , czteropiętrową, a z naszym blokiem nie ma innych (jesteśmy na uboczu osiedla). Trochę abstrakcyjnie zacząłem znajdywać powtarzające się schematy, które wiążą się z budownictwem wielomieszkaniowym. Każdy termiter (człowiek), od najmłodszych lat marzy o posiadaniu własnego termitera. Królowa termitów , system, jak najbardziej daje taką możliwość, podpisując umowę na 30 lat spłaty kredytu, człowiek ma prawo zamieszkać w najwyższej klasie termiterów, z własnym monitoringiem, społecznością odizolowaną od biedniejszych części, z miejscem parkingowym i ogrodzeniem całości. W zamian za umowę człowiek zobowiązany jest do pracy (praktycznie do końca życia), płacenia rachunków, oglądania telewizji, przestrzegania ciszy nocnej oraz nie wychylania się poza swój termiter.

Układ mieszkań blokowych raczej wg standardów powinien być jednakowy, jednak wystrój poszczególnych pomieszczeń leży w gestii mieszkańca. Podłączenie do tv, wody, prądu, gazu, internetu termit musi mieć zapewniony przez większe struktury, najczęściej jest to spółdzielnia mieszkaniowa czy urząd miasta. Prawo do pojazdu - środka transportu do pracy wychodzi na czoło, a udogodnienie w postaci blisko postawionych marketów wieloartykułowych dopełnia szczęścia.

Zastanawiam się nad posadzeniem drzewa na terenie działki moich rodziców (mieszkanie własnościowe), który zapewne nie przekroczy 2 m2. Myślę o zejściu do piwnicy i przekuciu się do ojcowizny (żywej ziemi), posadzeniu sadzonki dębu (wraz z instalacją aparatury naświetlającej) dla potomnych jako symbol naszej rodziny i ziemi.

A na poważnie, śmiejemy się z rdzennych kultur, plemion żyjących na łonie natury, z mongolskich koczowników, dla których domem jest ziemia, na której aktualnie przebywają, z indian, którzy zamiast mieszkać w określonym boxie powietrznym (kondygnacji blokowej), żyją na ziemi, chodzą po niej, nie zastanawiamy się czy oni żyją zgodnie ze światem czy my. Czy oni żyją zgodnie z myślą, że człowiekowi dana została ziemia i zadana czy my. Czy my wogóle mamy ziemię czy nie?

Na jakiej wysokości ty żyjesz? Moja wysokość to +1 (pierwsze piętro w bloku;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz