środa, 9 kwietnia 2014

Jak przejść przez miasto nie zostając obszczymurkiem


Wycieczka na miasto, w portfelu 50 zł i możemy ruszać w trasę. W głowie przesuwają się pomysły na zakup koszulki z nadrukiem w kolorze zielonym i wstąpienie do empiku na prasówkę. Marsz po mieście lubi się przedłużyć i z planowanej godziny robi się wieczór, więc przed tak wielkim projektem należy uczynić przygotowania na najgorsze. Ludzie z problemem naciskającego pęcherza są ekspertami w dziedzinach,które lubią dać o sobie znać w najbardziej nieprzewidywanym momencie. Na mapie miasta automatycznie wynajdują miejsca gdzie szybko, bez złotówki, w standardzie (z niebieskimi dużymi glazurami i suszarką do rąk) zrobić przerywnik w zakupowych wojażach oddając się czynności wypróżniania.


 Jeśli zajdzie takowa potrzeba można skorzystać z toalet publicznych znajdujących się w pobliżu. W galerii nie powinno być problemu, właściciel wie, że sukcesem do sprzedaży jest zapewnienie klientowi komfortowych warunków i spełnienie oczekiwań nawet wybrednych galerianek. WC powinieneś znaleźć na każdym poziomie swojej galerii a opłatę "co łaska" zamienić na wymieniający uśmiech z panią sprzątającą.

Przemieszczając się pomiędzy galeriami, jesteśmy narażeni na brak ustępów galeriowych, a często duże odległości mogą prowadzić do bólu brzucha. Jest i na to sposób w postaci toalet w przychodniach lekarskich, urzędach, bankach czy innych instytucjach. Przy wchodzeniu do nacelowanego budynku należy udawać petenta, lekko zmarszczyć czoło udając zatroskanego o sprawy publiczne obywatela a biała teczka w ręku będzie dodatkowym atutem. Podejść do recepcji zapytać o informację, lekko obracając się ku wyjściu, niejako przypominając sobie, zadać to pytanie:

- a przepraszam, czy można skorzystać z toalety ?

Tak, już w głębi duszy wiemy, że odpowiedź będzie twierdząca w myśl zasady klient nasz pan. Otrzymujemy instrukcję dotarcia do toalet i vuala :) Czasem zachodzi sytuacja całkowitego braku na naszej drodze powyższych publicznych szaletów, wtedy pozostaje nam tylko uderzyć do najbliższej gastronomi, prywatnego mieszkania, z błagającą miną poprosić o możliwość załatwienia potrzeby, a ostatnim sposobem jest załatwienie jej w plenerze co skutkuje zostaniem obszczymurkiem ...

wtorek, 8 kwietnia 2014

Czarny golf Stevena Jobsa

Steve Jobs - guru informatyczny, twórca Apple, i związanymi z nim rzeczami.

Nie trzeba przedstawiać tej postaci, którą doskonale znamy, a jego zasługi odbiły się w naszym życiu równie dobitnie jak wynalezienie żarówki czy pralki frani. Moją uwagę zwrócił czarny golf Stevena Jobsa, w którym niemal na każdym zdjęciu czy filmiku wygląda tak samo, a po wzorze można stwierdzić, że jest to jeden i ten sam golf, lub seria golfów o identycznym wyglądzie. Kolor golfu, czerń, wygląda na żywą barwę, więc druga hipoteza nabiera większego prawdopodobieństwa a możliwość prania jednego golfa, suszenia go w nocy i zakładania dnia następnego przegrywa w cuglach.

"Jeśli jesteś stolarzem tworzącym piękną komodę, to nie użyjesz brzydkiej sklejki na jej tyłach, pomimo tego, że będzie to z tyłu, przy ścianie i nikt nie będzie tego widział. Ty będziesz wiedział, że to tam jest, więc użyjesz ładnego drewna również z tyłu. Aby móc spać spokojnie, estetyka, jakość muszą ci towarzyszyć przez całą drogę".  Steve Jobs  - 1 luty, 1985

 Golf Steve'a Jobsa zawiera w sobie elementy estetyki, jest nienaganny pod każdym względem a prawdziwym malkontentom ciężko jest się przyczepić do czegokolwiek. Skromność tej części ubioru jest charakterystyczna, mając na myśli właściwości golfa i jego opcji zakrycia szyi. Ludzie w golfach są zapamiętywani, a golf stanowi niejako marker danej osoby. Spotykając 10 osób, 9 ubranych wg mody, a jedną w tradycyjnym golfie nasz mózg zarejestruje z pewnością golf, a na pytanie np:

- A gdzie Mirek?
- jaki Mirek?
- ten w golfie
- a ten ....

będziemy mogli odpowiedzieć i pomóc swojemu rozmówcy. Zatem ubiór posiada pewne cechy i nadaje właściwości osobie noszącej, przez co można uzyskać niewymierne efekty. Faktem jednak jest, że świat z ludźmi ubranymi tylko w golfy, spowodowałby zaniknięcie cech golfa oraz zmniejszenie jego wpływu na aspekty życia społecznego. 

czwartek, 3 kwietnia 2014

Ludzie listy piszą, czyli o wyższości poczty tradycyjnej nad elektroniczną

Byłem w skrzynce pocztowej. Wykonuje tą czynność często i wzbudza we mnie pewien rodzaj zaciekawienia a adrenalina podnosi swój poziom we krwi. Otwieram skrzynkę, jest, spory plik papierów wskazuje na "obfite łowy", nerwowo przeglądam otrzymaną korespondencje szukając listu i ... Dziś niestety otrzymałem dwa rachunki, list z banku o możliwości wzięcia pożyczki wiosennej, oraz marcowe super hity Lidla. Zauważam, że dzień w dzień otrzymuje podobną korespondencje (nie pisząc spam), a listów nie ma. Zaskoczeniem staje się czas świąteczny, kiedy wśród kolorowych gazetek lubi pokazać się kartka świąteczna od rodziny, czasem list. Jest to przyjemna chwila, jednakże moje konto wiadomości tekstowych sms, zaznacza swój prymat, ciągłym pik pik, i co nowym smsem z życzeniami z internetu.

Codziennością staje się sprawdzanie swojej skrzynki w wirtualnym świecie, a szybkie akcje przerzucające nowe wiadomości w spam czy w kosz stają się automatyczną czynnością. Jak przyjemnie byłoby otrzymać list, z papieru, własnoręcznie pisany, na który wypadałoby odpowiedzieć, a który swoją obecność przypominałby poczytnym miejscem na moim biurku. Taki list posiada wiele zalet zarówno merytorycznych jak i efektywnych. List ten ma większe szanse dotarcia do adresata, przeczytania go przez właściwą osobę, prawdopodobieństwo odpowiedzi wzrasta do niemal 99%, a przyjemność odkrycia listu przez adresata w swojej skrzynce pocztowej sprawia chęć ponownego zakorespondowania. Odręczne pismo zawiera w sobie informację takie jak: szybkość pisania, zdania sklecone na prędce łatwo wyłapać, a charakter pisma zdradza pewne aspekty o autorze listu.

 Kończąc temat, zazdroszczę pani redaktor Jaworowicz, która w swojej skrzynce niemal codziennie odnajduje świeże, własnoręcznie pisane listy, opowiadające unikalne historie.