sobota, 19 kwietnia 2014

Wielka Sobota - święcenie pokarmów

koszyk wielkanocny
Wielka Sobota - wielu ludzi kojarzy ten dzień ze święceniem pokarmów, wychodzeniem z rodzinami z pięknie przystrojonymi koszykami z świąteczną wkładką w celu poświęcenia jutrzejszego śniadania wielkanocnego. Niektórzy niestety Święta WielkiejNocy ograniczają tylko do tego obrzędu a wizyta w Kościele jest jednorazowa i często tylko jednoroczna.

Przed święceniem w wielu domach trwa tworzenie pisanek - kolorowanie gotowanych jajek, przystrajanie ich w różnorakie wzory i kolory. U nas w domu jest ten zwyczaj okrojony, z braku laku gotowane są jajka w łupinach cebulowych by uzyskać kolor brązowy, a dzierganie ostrym iglakiem na łupince nie praktykuje się od lat. Czerwony kolor jajek można uzyskać gotując jajka w wywarze z buraków.

W koszyku tradycyjnie powinno znaleźć się jajko, chleb, sól, pieprz, chrzan i kiełbaska.  Dodatkowo można znaleźć baranka najlepiej z ciasta oraz czekoladowe króliki, zające i inne wynalazki. Koszyk ubrany jest w zieloną borowinę, przykryty białą koronkową serwetką. Jednak najważniejsze są te podstawowe, tradycyjne pokarmy i przyprawy, nie zapominajmy o nich i o ich znaczeniu.

Pokarmy poświęcone, jajka, chleb, przyprawy i chrzan w koszyku na stole, a my ... Tak, już jutro Zmartwychwstanie Pana , Alleluja. O to zapewne chodzi w te Święta jak sama nazwa wskazuje WielkiejNocy, że coś się w nocy wydarzyło i to właśnie jest owe Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.


czwartek, 17 kwietnia 2014

Świat bez prądu. Krótkie porady na awarie elektryczne.

prasówka przy świecy
W niespodziewanym momencie nieraz zdarzyło nam się zdarzenie pt. brak prądu. Zdziwienie przy wejściu do toalety po automatycznym naciśnięciu przycisku światła nie jednego wstrząsnęło z powodu światła, którego nie ma. Młodzi szkolni adepci często miewają problemy z tego powodu, nie odrobione zadanie domowe, brak dostępu do wiki czy googla mogą naważyć niezłego bigosu na jutrzejszej klasówce. Tłumaczenia, że nie było prądu wchodzą w kanon szkolnych wymówek, rzadziej przechodzą a u starszych nauczycieli nawet nie warto próbować .Trzeba sobie poradzić w każdej sytuacji i ta sytuacja posiada wiele takowych pomocnych rozwiązań.

1. Świeczka. Sposób na świeczkę jest najstarszym wyjściem z opisanej okoliczności. Bierzemy świeczkę zapalamy ją a dzięki jej płomieniowi otrzymuje jasną poświatę, która pomoże nam w załatwieniu potrzeb fizjologicznych. Można spróbować czytać i pisać przy świetlanym płomieniu co wiem z opowiadań mojej mamy, jednak czego nie wypróbowałem i nie sprawdziłem.

2. Latarka na baterie. Warto posiadać w szafce (którą dobrze znamy i po omacku do niej wtrafimy) latarkę z full naładowaną baterią, mocy średniej, która będzie mogła spełnić funkcję swoistego żyrandolu. W zależności od mocy narzędzia latarkę można wykorzystać do różnych czynności domowych, a możliwości zdają się być nieograniczone.

3. Odblaski fosforyzujące. Odblaski weszły do naszego życia już dawno, znalazły swoje zastosowanie w rowerach, kurtkach czy na szkolnych plecakach. Wykorzystywane jest w nich światło odbite, jednak w naszej sytuacji interesują nas odblaski te co pochłaniają światło i świecą w nocy. Za dnia można się przygotować, powycinać paseczki z odpowiedniego materiału fosforyzującego i ponaklejać w domu w nefralgicznych punktach np na klamkach, meblach, szafkach czy na nożu kuchennym. W ciemności poradzimy sobie łatwo identyfikując podświetlone przedmioty w naszym domu.

4. Pamięć własna. Tą metodę posiadamy i uczymy się jej nieświadomie. Lata spędzone w mieszkaniu, wykonywanie tych samych czynności np przejścia z pokoju do kuchni wprowadza w nas pewien automatyzm. Nic nie stoi na przeszkodzie by jednak usprawnić tą umiejętność by czerpać z niej przy braku oświetlenia. Można przeprowadzać treningi chodzenia po domu z zawiązana chustką na oczach, w drugim etapie próbować wykonywać w ten sposób proste czynności, a dochodząc do poziomu mistrzowskiego ugotować zupę pomidorową czy upiec tort urodzinowy. Mistrzowski lewel zapewni nam doskonałą orientację w terenie i pozwoli na przygotowanie wykwintnych potraw w ciemnym czasie nie działających żarówek.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Afera słoninowa czyli rodzinne potyczki w sprawie słoniny

Wczoraj przy wyjściu na miasto zostałem zatrzymany przez mamę w ostatniej chwili i otrzymałem polecenie zakupienia słoniny.

"Tata lubi smalec, to kup słoninę to się przetopi."


słonina pokrojona przygotowana do smażenia
Udałem się na miasto, ale wciąż w mojej głowie siedziała słonina, obmyśliwałem plan miejsca zakupu tego produktu i powtarzałem sobie w myślach 1kg słoniny by nie zawalić z nieprawidłową wagą. Na pierwszej potyczce w zakupie stanęła biedronka. Niestety od kilku lat box kiełbasiano-mięsny nie istnieje. Nie zmartwiłem się tym zbytnio, na dalszej drodze będzie zaprzyjaźniony sklep z wyrobami własnymi i tam wybiorę odpowiednią słoninę.

W sklepie dostałem lekkiej paliptacji serca, gdyż słoniny nie ma. Nie za bardzo jest gdzie kupić a smalec by się sprzydało zrobić. Zrobie jeszcze rundkę po mieście to podrodze coś wpadnie. Tak też uczyniłem i po ok. 15 minutach lekkiego marszu wstąpiłem do spożywczaka z wyodrębnioną lodówką z mięsem a słonina zajmowała tam poczytne miejsce. Szybki zakup, uśmiech na twarzy i powrót do domu. Wracam z tarczą a nie na tarczy.

Po zapomnieniu sprawy słoninowej siedząc przy komputerze niespodziewanie zostałem zaatakowany słoniną. Okazało się, że słonina jest za chuda, nie nadaje się na szpeka, a surowe przymiarki smakowe nie wchodzą w grę. Otrzymałem instrukcję jakby następny raz wyszła sprawa jaką słoninę kupić.

Happy End. Słonina jednak  dała się pokroić, a temperatura patelni dopełniła dzieła. Troszkę cebulki, pakunek do słoika, zimne miejsce w lodówce i po 2 godzinkach spożywałem kromkę chleba z smalcem zrobionym z słoniny , tej słoniny z afery słoninowej.